Gdy lew się wybiera do fryzjera – Konkurs

KONKURS ZAKOŃCZONY

W konkursie możecie wygrać książkę Gdy lew się wybiera do fryzjera, której recenzję przeczytacie we wcześniejszym poście 🙂

Aby wziąć w nim udział, napiszcie jaka była najprzyjemniejsza lub najgorsza (Wasza lub Waszych dzieci) wizyta u fryzjera i dlaczego 🙂
Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach pod tym postem (do 14.12.18 włącznie).

Komentarze mogą pojawić się z opóźnieniem ponieważ muszę je wcześniej zatwierdzić 🙂

 

Po 14 grudnia wybiorę jedną odpowiedź i do niej poleci książka, powinna dotrzeć akurat przed Gwiazdką 🙂

 

Zapraszam do zabawy 🙂

 

P.S. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie Małych Czytelników na Facebooku i Instagrami🙂

9 thoughts on “Gdy lew się wybiera do fryzjera – Konkurs

  1. Od razu przyszła mi na myśl wizyta u fryzjera, która miała miejsce jakieś dwa lata temu. Wybrałam się do pewnego pana, którego zachwalała koleżanka. Nie miałam sprecyzowanego dokładnie pomysłu na fryzurę, ale jakie ogólny pogląd. Chciałam chyba po raz pierwszy aż tak asymetryczną fryzurę – przy jednym uchu krótkie włosy, z drugiej strony długa skośna grzywka. Nie wiedziałam, że pan będzie tak przebojowy i bardziej odważny ode mnie. Gdy zobaczyłam co zrobił mi na połowie głowy było już za późno! Ogolił mi maszynką dosłownie pół głowy na jakieś 2-3mm. Byłam przerażona! Łzy napłynęły mi do oczu. Poczułam się jak główna bohaterka Les Miserables albo kobieta z obozu koncentracyjnego, jakby ktoś pozbawił mnie godności i kobiecości. Była to najgorsza wizyta u fryzjera!
    A jednocześnie można powiedzieć, że najlepsza. Rzeczywiście włosy układały się wspaniale, a kiedy trochę odrosły czułam się w nich dobrze. Wizyta bogata w doznania emocjonalne, przemyślenia i dająca możliwość wyciągnięcia wniosków na przyszłość ;)..
    Mimo wszystko mam nadzieję, że córka będzie miała o wiele milsze skojarzenia z fryzjerem. Na razie musi sporo zaczekać, zanim w ogóle urosną jej włoski.

  2. Na zawsze zapadnie mi w pamięci wizyta u fryzjera,którą zainicjowała moja mama. Od zawsze kochałam długie włosy,zapyszczałam latami,więc nie było mowy o ścinaniu. Poszłam do fryzjera pod pretekstem podcięcia końcówek (umowny się, chodziło o 1mm), nie wiedziałam,ze wcześniej moja mama powiedziała fryzjerce,ze ma mi ściąć włosy prawie do ramion.. to był dramat, wyszłam z salonu ze łzami w oczach-dla 14sto latki to był dramat. Teraz córka zapuszcza i wiem, że nigdy nie zrobię jej takiej „niespodzianki” jak kiedyś mi moja mama.. a fryzjerce do dziś to wypominam i ostrzegam ją przed każdą wizytą ;))

  3. O to coś dla mojego chrześniaka, który ma 3 latka i jest groźnym tygrysem, który ratuje wszystkie zwierzęta przed dinozaurami, a przy tym panicznie boi się fryzjera. Mam nadzieję, że ta książeczka pozwoli mu pozbyć się traumy, bo nie długo będziemy warkocze zaplatać. 🙂

  4. Najdziwniejszą wizytę u fryzjera miałam 5 tygodni temu. Umówiłam się ze znajomą fryzjerką na wizytę ratującą „to”, co zrobiła mi polecana przez koleżankę fryzjerka. Najpierw udało nam się posadzić na fotelu mojego 15-miesięcznego synka, którego bujne włoski domagają się strzyżenia średnio co 6 tygodni! Potem synek z tatusiem poszli pochodzić po mieście, a ja zostałam na fotelu. Niestety pech chciał, że zaczęło padać, więc wrócili po parasolkę, którą miałam w torebce. Jak synek zobaczył mnie na fotelu, z włosami w folii, w pelerynie to zaczął strasznie płakać. Myślał, że dzieje mi się krzywda. Przytuliłam go, a on w ogóle nie chciał zejść z moich rąk! Chyba chciał chronić mamę. Więc fryzjerka musiała skończyć robić refleksy, umyć mi głowę i zrobić całą pielęgnację i ułożyć fryzurę, gdy mały człowieczek kurczowo trzymał się mojej szyi i nie było szans, żeby mnie puścił. Na szczęście się udało, fryzura też Na koniec synek zapytany przez fryzerkę czy mamusia ładnie wygląda powiedział, że tak. Ale szybko zrobił papa i zabrał mnie stamtąd

  5. Hahaha! Moja najgorsza wizyta – uparłam się na fale zrobione za pomocą trwałej ale moja fryzjerka zdecydowanie mi to odradzała. Pragnienie było tak silne, że postanowiłam na ten jeden raz iść do innego salonu. Tam pani się zgodziła i nie przeszkadzało jej to, że włosy były rozjaśniane. Efekt? Lament, płacz i okropna przykrość przez prawie rok a włosy spalone, matowe i obrzydliwe nawet w upięciu 🙁 Moje córcia na szczęście u fryzjera jest aniołem 😉

  6. Jest jedna taka wizyta, ktora zapadla mi w pamieci: w naszym pokoju u wielce szanownego fryzjera brata. On mial 7 lat a ja 5. Wszystko bylo fajnie do momentu kiedy sie nie okazalo ze on ma prawdziwe a nie plastikowe nozyczki. Jednym zwinnym ruchem scial moje dlugie pukle z prawej strony glowy pozoustawiajac ekstrawagancka jak na tamte czasy asymetrie. Reakcja mamy ktorej przerwalismy rozmowe z kolezanka byla bezcenna. Tego samego dnia poszlysmy do prawdziwego fryzjera i zostalam obcieta na pazia tudziez giermka lub jak to moja kolezanka Pamela ze starszakow okreslila: malpe od tamtej pory zapuszczam wlosy 🙂

  7. Miałam dwie najgorsze wizyty u fryzjera. Pierwsza: gdy miałam ok. 12 lat mama zaprowadził mnie do salonu, w którym sama się strzygła. Po drodze omawiałyśmy nową fryzurę i stwierdziłam, że chciałabym grzywke, taką po skosie ciętą (najmodniejsza w tamtych czasach). Gdy dotarłyśmy do salonu i zobaczyłam fryzjerkę, która miała się zająć moimi włosami, to bardzo zwątpiłam w moją metamorfozę. Niestety, mama już zdążyła przekazać fryzjerce nasze ustalenia, zostawiła mi pieniądze i wyszła z salonu. Fryzjerka nie dość, że obciela mnie bardzo krzywo, to jeszcze krótko i wyciełami pół brwi. Całą drogę do domu płakałam i prze miesiąc musiałam domalowywać brwi.
    Druga historia: chrześniak rodziców zaprosił nas na wesele dwa miesiące przed planowaną datą, a że było to około 800 km od naszego domu, to musieliśmy zlecić poszukiwanie fryzjera cioci i babci, u których zawsze nocowaliśmy w takich sytuacjach. Niestety każdy znany salon był już totalnie obłożony, więc zapisały nas gdzie było miejsce. Fryzjerka starej daty zrobiła mi na głowie coś, co mój 3 letni kuzyn nazwał robakiem. Na szczęście nie pozwoliłam na posypanie tego brokatem po powrocie od fryzjera musiałam o dzwonić pół wsi, żeby od kogoś pożyczyć lokówkę (swojej z domu nie brałam, bo przecież szłam do fryzjera ).
    Mam nadzieję, że mój przydługi wywód nikogo nie zanudzi

  8. Najgorsza wizyta to moja osobista. Pamiętam ją doskonale… miałam długie włosy, do pasa i trzebabyło doprowadzić końcówki do porządku. No to przyszłam podciąć końcówki, siadam na fotel akurat leżała gazeta. Ze smakiem się w nią wczytałam, nie zwracałam uwagi na fryzjerkę. Dobrnęłam do ostatniego zdania w artykule, patrzę i nie wierzę. Miałam włosy do ramion! I to na mokro. Z natury mam kręcone, wiadomo że jak wyschną będą jeszcze krótsze. Taka złość we mnie wybuchła, że ta fryzjerka na długo mnie popamiętała. W krótkich włosach i wtedy pucowatych polikach wyglądałam okropnie. Musiałam je prostować, aby były dłuższe. Chodziłam wtedy do liceum… od tamtej pory nie widziano mnie w żadnym salonie fryzjerskim. Sama nauczyłam się podcinać końcówki a nawet cieniować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *