Julka i Szpulka. Sprawa zaginięcia Lulu – Konkurs

KONKURS ZAKOŃCZONY

Książka trafia do pani Marty 🙂

 

W dzisiejszym konkursie można wygrać mój najnowszy patronat, książkę Julka i Szpulka. Sprawa zaginięcia Lulu, której recenzję znajdziecie w poprzednim poście. 

 

Aby wziąć udział w konkursie, napiszcie, czy też zdarzyło się Wam lub Waszym dzieciom zgubić ukochaną zabawkę. Co to było? Udało się ją odnaleźć? 🙂

Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach pod tym postem (do 14.10.2020 włącznie).

Komentarze mogą pojawić się z opóźnieniem na stronie ponieważ muszę je wcześniej zatwierdzić 🙂

Po 14 października wybiorę jedną osobę, do której trafi książka 🙂

 

Zapraszam do zabawy i powodzenia! 🙂

 

P.S. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie Małych Czytelników na Facebooku i Instagrami🙂

 

 

Szczegółowy regulamin konkursu:

1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga Mali Czytelnicy.
2. Konkurs trwa od 10.10.2020 r. do 14.10.2020 r. do godz. 23.59
3. Nagrodą w konkursie jest książka Julka i Szpulka. Sprawa zaginięcia Lulu. Wygrywa jedna osoba.

4. Zgłoszenia konkursowe zostawiacie w komentarzu pod wpisem.
5. Ogłoszenie wyników nastąpi pod zwycięskim komentarzem w ciągu 3 dni, zwycięzca ma także 3 dni na to, aby skontaktować się ze mną mailowo lub na FB Mali czytelnicy w celu podania adresu do wysyłki. Jeśli tego nie zrobi, wybiorę kolejną osobę.
6. Zastrzegam sobie prawo do usunięcia zgłoszenia, które narusza regulamin konkursu lub powszechnie przyjęte normy obyczajowe.
7. Dane osobowe zwycięzcy konkursu będą wykorzystane wyłącznie w zakresie niezbędnym do przeprowadzenia konkursu zgodnie z regulaminem.

6 thoughts on “Julka i Szpulka. Sprawa zaginięcia Lulu – Konkurs

  1. Moja córeczka zgubiła ukochaną przytulankę owieczkę. Pierwsza noc bez ukochanej maskotki była pełna łez. Kolejnego dnia wraz z mężem przeszukaliśmy cały dom i okazało się, że sprytna owieczka siedziała sobie grzecznie w szafie między książkami. Co tam robiła? Pewnie nadrabiała zaległości książkowe.

  2. Kiedyś, w trakcie wykonywania jakiejś pracy plastycznej, w dość grubym dywanie zaginęła nam szpilka… Wywołało to duży niepokój bo małe dziecko w domu…. Moja kilkuletnia wówczas siostrzenica bardzo się tym przejęła – mimo usilnych poszukiwań zguba się nie odnalazła. Mój brat uznał wówczas, że na pewno zabrały ją myszoszpilki- i te zwierzątka zostały z nami do dzisiaj 🙂

  3. Synek kiedyś nie rozstawał się z różową świnką z Lego Duplo. Spał z nią, całował i przytulał. Pewnego dnia zaginęła i niestety do dziś się nie znalazła. Ale szczęśliwym trafem na dniach dostał od gości inny zestaw klocków i tam też była taka sama świnka – ufff, obyło się bez łez:)

  4. Oczywiście, że tak! Prawda jest taka, że nasza historia jest tak zakręcona, że gdyby nie fakt, że przydarzyła się nam, to zastanawiałabym się czy tak mogło być na prawdę 😀
    Smoczek był pierwsza rzeczą, którą zgubiła w swoim życiu nasza córka, ale kto by się tam smoczkiem przejmował. Kupi się nowy, podmieni i po sprawie – ta zguba nie zrobiła na nas wrażenia 😉
    Jednak, gdy pewnego dnia wróciliśmy ze spaceru i zorientowaliśmy się, że nasza córeczka zgubiła swojego ukochanego Słonika byliśmy załamani na równi z nią… Od razu zaczęliśmy poszukiwania w domu, ale nie było go tam i nawet nie mogło go tam być, ponieważ doskonale wiedzieliśmy, że się z nim nie rozstawała i miała go ze sobą na spacerze. Nasza córka jeździła wtedy jeszcze w wózku, więc ponownie ruszyliśmy ta samą drogą, którą wracaliśmy do domu. Przeszliśmy tą trasę kilkukrotnie, pytaliśmy ludzi po drodze, zagladalismy do sklepów, niestety Słonika nigdzie nie było..
    Córka płakała, my razem z nią… Słonik był z nią ponad dwa lata, od dnia urodzin. Może to głupie, ale nie tylko córka przeżywała tą stratę.. oboje z mężem czuliśmy się, jakbyśmy stracili członka rodziny 🙁 . Postanowiliśmy, że mąż wraca z małą do domu, szuka w Internecie takiego samego zwierzaczka (choć oboje wiedzieliśmy, że Ten jest nie do zastąpienia) , a ja szukam dalej.. i szukałam, ale po kolejnej godzinie zaglądania w każdy kąt, pod każde auto i krzaczek, wracałam zrezygnowana do domu zastanawiając się, jak powiedzieć córce, że Słonik już do niej nie wróci… I wtedy nie wiem, jak to się stało, miałam jakieś przeczucie… mijając pewną kobietę (która mówiąc krótko zajmuje się grzebaniem w kontenerach, stale kręci się po mieście i po prostu dużo wie), tknęło mnie, żeby zapytać ją czy nie widziała takiej zabawki! I co najważniejsze nie tylko widziała, a nawet podniosła ją spod sklepu, który mijaliśmy na spacerze! Ja już przeszczęśliwa, dziękuję jej, pytam, gdzie ma teraz tę zabawkę 🙂 Odpowiedź, której mi udzieliła wmurowała mnie w ziemię… nie wiedziałam co powiedzieć…. Dowiedziałam się, że ta pani… wytarła w Słonika ręce, bo pobrudzila je jakimiś nadgnitymi owocami i wrzuciła go do kontenera pod supermarketem, który mijaliśmy kilkukrotnie w czasie poszukiwań…. Mimo wszystko, mimo tej przerażającej wiadomości, byłam jej wdzięczna, bo przynajmniej wiedziałam, gdzie On jest.. poprosiłam, żeby wskazała mi odpowiedni pojemnik, jeszcze raz jej podziękowałam (nawet nie byłam w stanie być na nią zła) i przystąpiłam do ostatecznych poszukiwań… Brzydziłam się strasznie, wstydziłam – przecież tam krążyło sporo ludzi, ale czego mama nie zrobi dla dziecka, które cierpi…. Znalazłam go! Był strasznie brudny, ale był i nic więcej się nie liczyło! Przyniosłam go do domu, pokazałam córce. Ona oczywiście chciała go od razu przytulić, ale wytłumaczyliśmy, że Słonik się troszkę rozchorował i musimy go teraz wyleczyć. Dwukrotnie wypralismy go w długim cyklu, przy użyciu płynów antybakteryjnych, w 90 stopniach, później przeprasaowałam go dla pewności jeszcze żelazkiem. Córka czekając, aż Słonik się wykuruje z jednej strony była smutna, bo chciała go dostać już, ale z drugiej była bardzo szczęśliwa, że się znalazł i już zawsze będzie z nią.
    Słonik ma teraz ponad siedem lat, podobnie jak moja córka i jest z nami do dziś. Co prawda jego stan robi się z dnia na dzień coraz gorszy, ale Słonik już zawsze będzie miał wyjątkowe miejsce w naszych sercach. Córka bardzo go kocha 🙂 Do niedawna towarzyszył jej zawsze i wszędzie, teraz tylko czasem idzie gdzieś razem z nią. Zazwyczaj czeka na nią w domu i oczywiście nadal śpi razem z nią, bo taki przyjaciel gwarantuje same dobre sny i wogóle niestraszne noce 🙂
    Po tej „przygodzie” zrobiliśmy zdjęcia Słonika – takie jak z plakatów „WANTED” w westernach. W razie, gdyby się jeszcze raz zgubił bylibyśmy przygotowani, na ewentualne poszukiwania 😉
    Drodzy rodzice, jeśli Wasze dziecko zgubi kiedyś swojego przyjaciela, nie poddawajcie się, tylko szukajcie do skutku. Jak widać po naszej historii wszystko jest możliwe 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *