KONKURS
Tym razem w konkursie można wygrać 3 świetne komiksy z kotem Czarusiem ( ich recenzje znajdziecie na blogu )
Aby wziąć w nim udział, napiszcie jakie jest lub było, Wasze lub Waszych dzieci ukochane zwierzątko i dlaczego 🙂
Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach pod tym postem (do 21.02.19 włącznie).
Komentarze mogą pojawić się z opóźnieniem na stronie ponieważ muszę je wcześniej zatwierdzić
Po 21 lutego wybiorę jedną osobę, do której trafią komiksy
Zapraszam do zabawy
P.S. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie Małych Czytelników na Facebooku i Instagramie
Na dane do wysyłki nagrody czekam 7 dni, po tym terminie wybiorę inną osobę.
Moim pierwszym, wyczekanym (bo na psa lub kota rodzice nie chcieli się zgodzić) i ukochanym był ciemnobrązowy chomik Roger (kiedyś była taka bajka Królik Roger – to inspiracja 😉 ). Był zwierzątkiem idealnym, miałam wrażenie że mnie rozumie 😉 Wstawałam i budziłam go żeby się pobawić… po szkole znów Roger, wszędzie zawsze Roger, to była bardzo intensywna przyjaźń. Żył dwa lata jak to chomiki… Po nim miałam jeszcze kilka (razem z siostrą więc dwa na raz) ale ledwo je pamiętam.. Roger to mój ideał przyjaciela-zwierzatka z dzieciństwa 🙂
Chce jeszcze dodać, bo to dość istotny szczegół, że Rogera nawet wyprowadzam na spacer 🙂 mieszkałam w kamienicy która od środka budynku na dluuugo balkon. Po tym balkonie chodziłam z Rogerem wzdłuż ściany (żeby nie spadł) tak, żeby zaznał spaceru a ja miała namiastkę wyprowadzania zwierzątka na spacer. Nigdy nie uciekł w trakcie takiego spaceru, prędzej czasem w nocy z akwarium ale wracał zaraz z rana. Miałam 7-9 lat gdy towarzyszył mi Roger.
Piękne książeczki
W życiu towarzyszyło mi wiele zwierząt, wszystkie je darzyłam uczuciem. Jednak z bardzo smutną chwilą związane jest moje pierwsze wspomnienie. Na pierwsze urodziny dostałam psa, rośliśmy razem i byliśmy bardzo zżyci. Piesek szybko mnie przerósł, bo był mieszanką owczarka niemieckiego. Podobno pilnował mnie jak spałam w wózku przed domem, opierałam się o niego jak bawiłam się w piaskownicy i stawiałam mu na ogonie babki z piasku. Ale niestety zachorował jak miałam nieco ponad 2 lata. Przyjechał weterynarz i miał podać mu leki. Emocje były tak duże, że pamiętam czarno-biały obraz, zarys ganku, psa leżącego na kocu, człowieka ze strzykawką i ten płyn w strzykawce koloru kaczożółtego (jedyna kolorowy punkt na tym obrazie). Podobno naprawdę był żółty. Pies niestety nie przeżył, ale być może dzięki niemu kocham zwierzęta i nie wyobrażam sobie życia bez nich. Moje dziecko wychowuje się z 4 kotami, być może któryś będzie córki ulubionym zwierzęciem, a może dopiero takie spotka. Na pewno będę chciała, żeby kochała zwierzęta.
Rybki! Jak najwięcej i różne kolory❤️ synek marzy o nich już od kilku miesięcy i zawsze gdy widzi sklep zoologiczny ogląda z uwagą akwaria i ich mieszkańców nadal czekamy z decyzją o zakupie bo nie mamy warunków w mieszkaniu żeby je gdzieś ulokować aleeeeee książki o rybach królują na naszym regale i mamy chociaż namiastkę zwierzątek domowych
Mój synek ma 2lata i niestety nie posiadamy jeszcze żadnego zwierzaka…za to u babci i dziadka jest kotek Egon, który pojawił się w tym samym czasie co mój Dawidek I razem się wychowywali-bawili tymi samymi piłkami, grzechotkami, a teraz kot pomaga przesuwać auta na torach razem są cudowni i patrząc na nich, jak razem broja zawsze mi lezka sie kreci w oku…tym bardziej jak wiem, że posiadanie przyjaciela, który rozumie jak nikt inny, jest tak ważne. Sama jako dziecko przyniosłam od sąsiada na rękach małego, cudnego psiaka, nazwalam Taro i Taro stal się po prostu członkiem rodziny. Spał ze mną w łóżku, kiedy mama nie widziała, skakal przez wysokie ploty jak kangur i rozumiał jak nikt inny…najwierniejszy przyjaciel, który przeżył z nami 18lat…I żaden inny już nie zajmie tak miejsca w moim sercu❤
Mój synek ma zaledwie 10 miesięcy, ale już dzisiaj widać, że będzie kochał zwierzaki. Śmieje się do napotykanych piesków na spacerze, bawi się z psiakiem cioci tak fajnie, że aż piszczy z radości. Najbardziej jednak lubi naszą kotkę Sisi. Sisi jest już staruszką, ma 10 lat, nie jest zbytnio skora do zabawy, ale jest ogromnym pieszczochem. Naszego Mikołajka traktuje z dużym dystansem, boi się go, ale od czasu do czasu przychodzi do niego się poobcierać. Mikołajek wtedy cieszy się w głos. Bardzo też lubi nawiązywać kontakt wzrokowy z kotką, uśmiechając się do niej. Widać, że ją bardzo lubi. Ciekawe czy kiedyś będzie to miłość z wzajemnością… Myślę, że tak może się stać, ale Sisi potrzebuje trochę czasu, by poznać tego małego nowego człowieka w domu i mu w zupełności zaufać. Mikołaj jednak już dzisiaj uwielbia naszą kotkę mimo jej dystansu. To chyba będzie kiedyś wielka miłość człowieka do zwierzaka!
Mój syn marzy o psie a córka o króliczkach, póki co jednak naszym jedynym zwierzątkiem jest zadomowiony pająk Zenek! Naprawdę go lubimy. Gdy wracamy z wakacji albo dłuższego wyjazdu dzieci zawsze zastanawiają się gdzie tym razem znajdziemy Zenka. Od razu po powrocie szukają go po całym mieszkaniu żeby się przywitać. Wiem, że to dziwne i trochę makabryczne, ale synek gdy w szkole miał opisać ulubione zwierzę, opowiedział właśnie o Zenku:)
Odkad pamiętam kocham koty, i kiedy założyłam swoją rodzinę, od razu przygarnelismy dwa kotełły. Jedną zaprosiliśmy kotkę do naszej rodziny, której nikt nie chciał, a drugiego bialorudego kociaka znaleźliśmy porzuconego w lesie. I właśnie mój synus z bialorudym Felkiem tworzą prawdziwą przyjaźń. Synek zawsze pyta, gdzie jest Felek, codziennie jedząc śniadanie dzieli się z nim własnym śniadaniem, jego ulubieniec nawet śpi w jego pokoju. Na tyle ufają sobie, że FELUŚ, bez problemu półtora roku temu dał się pomalować synkowi różowym pisakiem, wychodzi za nami na spacer( mieszkamy blisko lasu, a dróg jest polna) i bawią się razem(synek ciągnie sznurek z przywiazaną kokardką na końcu a Felek biega za nim, goniac go). Kubuś wracając z przedszkola, zawsze pyta o swoje ukochane zwierzątko, wita się z nim w domu po powrocie, a na wakacje, nie chce bez niego jechać. Ostatnio przydarzyła na się niesamowita przygoda, która świadczy o tym że synek i Felek uwielbiają siebie nawzajem. Wracając autem z przedszkola, zauważyłam, że Felek wybiegł z naszej działki i podbiega w naszą stronę jakieś 20 metrowy.(droga polną) Zatrzymalam auto, otworzyłam drzwi, a on wszedł i od razu poszedł na tylne siedzenia w aucie do syna. To było niesamowite i świadczy o głębokiej przyjaźni. Synek uwielbia Felka, a Felek uwielbia naszego synka❤️, tworzą prawdziwy przyjacielski duet zwierzątko – dziecko. To niesamowite, jak wspaniałe siebie nawzajem rozumieją, ufają i troszczą się nawzajem. Gdy synek chory, płacze, Felek automatycznie reaguje na jego płacz.Widać, że martwią się o siebie nawzajem.
Przez jakiś czas syn po przebudzeniu wołał do mnie „mama”.
Potem to „mama” ewoluowało w „mu mu”. Adaś bez pamięci zakochał się w…krowach. I z otwarciem oczu przywoływał mnie „mu mu”, by pokazywać mu krówki w książeczkach, podać mu pluszową krowę itp. itd. Nie wiem, czy to podświadome dążenie do mleka ;P czy sympatia wywołana nazwą tak zbliżoną do bezpiecznej przystani jaką zawsze jest „mama” (bo coś co brzmi podobnie do 'mama’ musi być dobre :))? W każdym razie krowy królowały w życiu Adasia przez mniej więcej połowę jego życia 😀 Nawet byłam rada z takiego obrotu spraw, bo o krowy dość łatwo. Serek z krówką – wcinał jak marzenie, książeczki też pełne są krówek, do wyboru – do koloru! 🙂
Niestety, odkąd synek poznał pewną książkę o mieszkańcach lasu co rano słyszę „ryś” (a dokładniej 'jys’, bo na tyle pozwala jego aparat mowy w tym momencie 😉 ) i to znak dla mnie, że bez książki mam nie przychodzić
W zasadzie nie rozstaje się z tą pozycją z naszej biblioteczki, choć czasem daje szansę innym książkom, ale tylko wtedy, gdy proponuję szukanie rysia 😀 Książka jest naprawdę cudowna, ale, słowo daję, po całym dniu przekładania w tę i z powrotem 14 kartonowych stron w poszukiwaniu rysia niemal krwawią mi oczy „ryś” towarzyszy nam wszędzie: przy śniadaniu, przed drzemką czy nocnym spaniem, a nawet w toalecie… Ostatnio, w odwiedzinach u babci, okazało się, że nie da się siedzieć na nocniku bez 'rysia’ Oczywiście nie wzięłam książki… Korzystając z fascynacji motoryzacją i rychłą podróżą autem „zapomniałam” – wiadomo, że całkowicie niechcący! ;P Najpierw negocjowałam „skąd ja Ci synu tu rysia wezmę?!”. Jednak jako, że Adaś gotów był wstawać z tronu ze strachem w oczach popędziłam do wnuczkowej mini biblioteczki i znalazłam jakąś książkę o zwierzętach. Choć kilka pierwszych rozkładówek wywołało stanowcze „nie!” połączone z rozłożonymi bezradnie rękami, bo rysia nie było, w końcu udało nam się go znaleźć 😀 i kryzys został zażegnany.
Fascynacja rysiem jest o wiele trudniejsza niż ten krowi etap życia Adasia, bo ryś w naszym domu gości w tylko jednej książce, której wszyscy domownicy, włącznie z 3,5-latką unikają już jak ognia 😀 Nie da się nawet nic 'naściemniać’, bo siostrzyczka jest gotowa uświadamiać brata, że to wcale nie „inny ryś” tylko kotek i już. Wie przecież dobrze, bo już nie raz jej tę czy tamtą książkę czytałam! (jakaż ta dzisiejsza młodsza młodzież rezolutna :] )
Gram więc o Czarusia! Ryś-Czaruś – jest „r” , jest „ś”. A jakbym jeszcze zdrobniale „Ruś” go zwała….to jestem pewna że sukces serii „Ojej…” w naszym domu zapewniony! 😀
Gorąco wierzę, że Czaruś pomoże mi się uwolnić od rysiowej klątwy, a Adaś zapała tak samo wielką miłością do domowych kotów jak do tych dzikich 😀
Odkąd pamiętam moim ulubionym zwierzątkiem było prawdziwie potężne zwierzę, czyli koń. Fascynowały mnie te dostojne zwierzęta, a ich widok zawsze mnie hipnotyzował. W przeciwieństwie do siostry, która panicznie bała się je nawet pogłaskać, ja nie przepuściłam żadnej okazji do choćby najmniejszego kontaktu. Odkąd pamiętam moim ulubionym zwierzątkiem było prawdziwie potężne zwierzę, czyli koń. Fascynowały mnie te dostojne zwierzęta, a ich widok zawsze mnie hipnotyzował. W przeciwieństwie do siostry, która panicznie bała się je nawet pogłaskać, ja nie przepuściłam żadnej okazji do choćby najmniejszego kontaktu. Jak byłam mała bardzo chciałam żeby rodzice kupili mi konia, miałam nawet plan gdzie by mieszkał biorąc pod uwagę że mieszkaliśmy w bloku plan był dość zwariowany (balkon czy też miejsce pod balkonem wydawał się wtedy idealny :)). Jak to się mówi niedaleko pada jabłko od jabłoni zatem chciałabym książki o kocie gdyż myśl o wymarzonym zwierzątku mojego narazie jeszcze niemowlaka dość mnie przeraża a że lubi wodę może to być Hipolotam a my mamy małą wannę
Ojej…jedno ukochane? Miałam kota Rudzielca ❤️, miałam królika, a nawet jako 4latka miałam swoją własną kozę (tak to jest jak się mieszka na wsi) oczywiście był też pies Jorulv W moim domu rodzinnym zawsze było pełno zwierząt. Rodzice, a zwłaszcza Tata mieli coś co przyciągało zwierzaki, zwłaszcza te w potrzebie. I tak przez nasz dom przewinęły się: sówka że zlamanym skrzydłem (która później zamieszkała we wrocławskim zoo), całe mnóstwo kociaków, psów a nawet dwie maleńkie sarenki, które Rodzice znaleźli przy zastrzelonej matce podczas spaceru w lesie. Razem z moją siostrą karmiłysmy je z butelki dla niemowląt mlekiem i cudem udało się odratować koziołek gdy podrósł i zaczęły mu rosnąć rożki był postrachem dzieci we wsi, bo dosłownie było to rogate stworzenie i bardzo pilnie strzegł domu i swojego terytorium ( był lepszy od psa stróżującego). Wiosną poczuł jednak zew lasu i po kilku spacerach na wolności i powrotów do domu, pewnego razu już nie wrócił. Moja Mama jednak długo jeszcze widywała go ze stadkiem na łące za domem i jesteśmy pewni, że to On bo tylko on podchodził bliżej można więc powiedzieć że wykarmiony przeze mnie prawie jak przez Matkę był moim pierwszym dzieckiem .
Witam,
kot Czaruś poleci do Pani – gratuluję i czekam na adres do wysyłki (na FB lub maliczytelnicy@gmail.com).
Dziękuję wszystkim za udział w zabawie i już myślę nad kolejną 🙂
Ulubionym zwierzątkiem mojego 1,5rocznego synka jest żaba. Było to jego pierwsze słowo po mama, tata itp. Wyszukuje żab we wszystkich możliwych książkach i gazetach ciesząc się z każdej odnalezionej. Stworzyliśmy specjalna makiete stawu na kolekcje zabawkowych żabek. Na żywą żabę w domu jeszcze sie nie zdecydowałam 😛 Jestem ciekawa co zrobi gdy na wiosne spotka prawdziwą żabkę w przydomowej trawie…
Dziękuję za odpowiedź i bardzo, bardzo serdecznie pozdrawiam