Jestem dużym tatą, ale czasami udaję kota – Konkurs

KONKURS  ZAKOŃCZONY

 

Książka trafia do Pani Agnieszki G. – gratuluję i proszę o podesłanie adresu do wysyłki (z numerem telefonu) 🙂

 

W dzisiejszym konkursie można wygrać mój najnowszy patronat, książkę Jestem dużym tatą, ale czasami udaję kota 🙂

 

Aby wziąć udział w konkursie, napiszcie, jaką wyprawę ze swoim dzieckiem wspominacie najmilej 🙂

 

Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach pod tym postem (do 19.05.2021 włącznie).

Komentarze mogą pojawić się z opóźnieniem na stronie ponieważ muszę je wcześniej zatwierdzić 🙂

 

Zapraszam do zabawy i powodzenia! 🙂

 

 

P.S. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie Małych Czytelników na Facebooku i Instagrami🙂

 

 

 

Szczegółowy regulamin konkursu:

1. Organizatorem konkursu jest autorka bloga Mali Czytelnicy.
2. Konkurs trwa od 15.05.2021 r. do 19.05.2021 r. do godz. 23.59
3. Nagrodą w konkursie jest książka: Jestem dużym tatą, ale czasami udaję kota . Wygrywa jedna osoba.

4. Zgłoszenia konkursowe zostawiacie w komentarzu pod wpisem.
5. Ogłoszenie wyników nastąpi pod zwycięskim komentarzem w ciągu 3 dni, zwycięzca ma także 3 dni na to, aby skontaktować się ze mną mailowo lub na FB Mali czytelnicy w celu podania adresu do wysyłki. Jeśli tego nie zrobi, wybiorę kolejną osobę. Książka będzie wysłana kurierem.
6. Zastrzegam sobie prawo do usunięcia zgłoszenia, które narusza regulamin konkursu lub powszechnie przyjęte normy obyczajowe.
7. Dane osobowe zwycięzcy konkursu będą wykorzystane wyłącznie w zakresie niezbędnym do przeprowadzenia konkursu zgodnie z regulaminem.

4 thoughts on “Jestem dużym tatą, ale czasami udaję kota – Konkurs

  1. Moja najciekawsza wyprawa z dzieckiem trwała 9 miesięcy i była starannie przygotowana:). Najpierw zaopatrzyłam się w niezbędny ekwipunek dla siebie i malucha i odwiedziłam lekarza, który pozwolił nam na podróż. A potem zaczęły się najpiękniejsze miesiące mojego życia, pełne radości i wzruszenia. Synek był bardzo spokojnym i niewymagającym pasażerem, spokojnie obserwował otoczenie i czekał na kres naszej wyprawy. Lubił w tym czasie jeść pomarańcze, słuchać muzyki i czytanych mu książeczek. Ale ulubionym elementem podróży bylo delikatne kołysanie – pewnie dlatego teraz tak lubi huśtawkę. W podróży towarzyszył nam tata, który dbał o naszą wygodę:) Podróż zakończyła się niemal 2 lata temu, wtedy też rozpoczęła się kolejna wyprawa, trwająca do teraz. Właściwie nie wiem, która jest piękniejsza:)

  2. Pani recenzja i zamieszczone zdjęcia przywołały moje wspomnienia z rodzinnego wyjazdu nad Balaton. Wybraliśmy się tam tylko we trójkę, wybierając malutkie miasteczko z dala od turystycznych molochów. Wspaniała pogoda, ciepłe wody Balatonu i bezmiar wolnego czasu. Pamiętam jak wypływaliśmy łódką wiosłową z naszym ówczesnym trzylatkiem daleko od brzegu i upajaliśmy się ciszą, delikatnym kołysaniem wody i swoją obecnością. To właśnie tam mój syn nauczył się pływać, przyswoił węgierski zwrot „jég” i zaczął marzyć o zostaniu właścicielem lodziarni, w której dzieci będą dostawały lody za darmo. Uwielbiałam go obserwować kiedy łamiąc wszelkie bariery – językowe i etniczne nawiązywał pierwsze znajomości.

  3. Jedną z najmilszych i najprzyjemniejszych podróży jakie odbyłyśmy razem z Helą, była podróż palcem po… niebie. 🙂
    Nigdy nie zapomnę jak moje dziecko po raz pierwszy w życiu uważniej spojrzało w górę, dostrzegło niebo i zdumione zapytało czemu na niebie widać wielkiego, ziewającego kota. 😀
    W ten sposób dowiedziało się, że istnieją chmury, a ja z kolei dowiedziałam się, że małe dziecko obdarzone dużą wyobraźnią może znaleźć na niebie niezliczoną liczbę zwierzątek, postaci z bajek i przedmiotów. 🙂
    Nasza pierwsza wyprawa nie wymagała dużego ekwipunku. Wystarczył koc do rozłożenia na trawie, dobra pogoda i własna pomysłowość. Okazało się, że takie wspólne leżenie, przerzucanie się pomysłami, puszczanie wodzy wyobraźni i opowiadanie historyjek o przemieszczających się po niebie chmurach, to coś co tworzy cudowne momenty bliskości, które potem wspomina się przez całe lata. Do dziś przypominamy sobie czasem nasze dawne opowieści o lwich chmurach szczerzących kły na małe chmurki-myszki. 😉 Nadal też zdarza nam się wspólnie położyć na trawie i tworzyć nowe historie.
    Ta wyprawa po chmurzastym królestwie jest dla mnie najmilszym wspomnieniem, bo dała mi możliwość obserwowania pierwszego czystego, dziecięcego zdumienia i zachwytu nad pięknem i wielkością naszego świata. Przypomniała mi też, że warto czasem spojrzeć w niebo, zamiast w dół na przyziemne sprawy, troski i zmartwienia, bo inaczej można przegapić coś naprawdę wspaniałego. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *