KONKURS ZAKOŃCZONY
Tę książkę kupiłam na Warszawskich Targach Książki nic o niej nie wiedząc, urzekły mnie koty w dedykacji 😉
Po przeczytaniu jednak od razu się w niej zakochałam!
To wspaniała książka i cieszę się, że kupiłam dwa egzemplarze, bo jeden będzie dla Was 🙂
Aby wziąć udział w konkursie napiszcie za co lubicie koty, lub dlaczego ich nie lubicie 🙂
Na początku sierpnia wybiorę jedną odpowiedź i do niej polecą bohaterskie koty 🙂
Wpisy zostawiajcie w komentarzu pod tym postem (do 31.07.18)
Zapraszam do zabawy 🙂
P.S. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie Małych Czytelników na Facebooku i Instagramie 🙂
Kocham koty za ich puszyste futerko, sprężyste łapki, ogonek, który radośnie oplata moje nogi kiedy idę z miseczką smakołyków..Kocham je nawet wtedy, gdy budzą mnie 20minut przed moim budzikiem, gdy zjadają ostatni plasterek sera z mojej kanapki czy zajmują większą część łóżka w nocy a ja spię dokładnie tak, żeby ich nie obudzić.. wszystko dlatego, że przecież nie ma na świecie większej miłości niż kocia, nikt nigdy nie przywita mnie w drzwiach tak jak one i nie wymruczy do ucha najpiękniejszej kociej melodi:)
Kocham koty za ich upartość, za te maślane oczy,za to że tak pięknie potrafią mruczeć. Kocham tez koty za ich cierpliwość,i za odwzajemniona miłość jaką dają. Kocham koty ,pomimo ,że czasem potrafią dawać w kość ,szczególnie nocą i w marcu ,pomimo ich ostrych pazurków i ostrych ząbków. Kocham koty szczególnie swojego kota Bazyla, ktory jest naprawdę wredny ,ale bardzo kochany. Myślałam ,że dziecko w duecie z kotem to niezbyt dobry pomysł,ale myliłam się,bo to duet idealny,razem śpią,razem się bawią i razem sobie dokuczają. Kocham koty za ich piękne oczy i za ich mądrość ,bo to naprawdę mądre zwierzaczki
Ja miałam kiedyś kota i bardzo go kochałam, trudno powiedzieć za co się koty kocha, bo uważam, że każdy jest jedyny w swoim rodzaju i wyjątkowy. Mój rudo biały kot taki był. I nie był taki kot, który chodzi swoimi drogami, mój był bardziej psem, kochał wskakiwać mi na kolana i chciałżeby go głaskać godzinami, potrafił nawet ugryźć gdy mu coś nie spodobało się ! A kiedy wracałam z pracy, a on siedział na balkonie i mnie zobaczył, to biegł jak torpeda i czekał przy drzwiami tam już na mnie. Tuląc i ocierając się do moich nóg. Był bardziej jak pies, wierny przyjaciel! Był…. bo niestety okolicznosci sprawiły, że go straciłam, ale nigdy go nie zapomnę, on był naprawdę wyjątkowy! Taki właśnie kot na medal. I dlatego uważam, że każdy ma to coś i jest specjalny!
U nas Syn kocha koty, miłością bezgraniczna, ma do nich słabość. Dokarmia, głaszcze, bawi się, rzuca wełniana kulkę, wygłupia się z nimi. Matka ma do nich dystans, wręcz się ich boi. Kot sąsiadki czy koleżanki jest okej. Popatrzeć z daleka i nie wchodzić w bliższe relacje, owszem. Nie głaskać, nie podchodzić, unikać. Na wypadek gdyby wyczuł niechęć i chciał zaatakować Natomiast dziecko, jak to dziecko, niczego się nie boi. Wiec każdy zwierzak jest jego przyjacielem. Pies i kot – zwłaszcza. Mamusia za to Pieskowa jest bardzo. Labrador i kundelek maja swoje miejsce w naszym domu i chociaż pierworodny pragnie przygarnąć także kota… to ja mogę mu zaproponować jedynie tego z okładki ☝;) wiec trzymamy kciuki, żebym mogła powiedzieć synowi „będzie kot w domu! W Twoim Pokoju! Na półce” 😉 myśle, ze jakiś kompromis tym wypracujemy, po części, prawda? 🙂
Nasze przecudowne koty zawsze były dla mnie inspiracją. Ich niesamowita gracja, wdzięk i przede wszystkim ich tajemniczość! To wszystko sprawia, że szaleję za nimi, a ich postacie często stają się elementami moich ilustracji. Kocham te niesforne zwierzęta za ich intelekt, który używają w zadziwiający sposób, by dostać się do zakazanej paprotki, aby choć skubnąć jeden listek lub porwać strzęp szynki z kanapki. Uwielbiam wieczory pełne mruczenia i ciepła! Śmieję się z miny kotki, która dostaje nową zabawkę. Szeroko otwiera oczy i zanosi zdobycz do kąta, bo ona jest ponad pluszowe myszki, jednak nocami wyciąga swoje maskotki i szaleje z nimi do świtu. Wszystkie te chwile, choć tak proste, są dla mnie niezapomniane i przepełnione iskrami magii.
Kocham koty, bo inaczej się nie da. Te futrzane, mruczące, domagające się pełnej miski o piątej rano zwierzaki z dyktatorsko-niewinną miną biorą człowieka pod włos i nie wiadomo kiedy zakochujesz się w takim dachowym indywidualiście, stajesz się jego własnością i po prostu MUSISZ go kochać ;)! Tak jest w przypadku naszego kota, który z gracją i zwinnością przemyka już od jedenastu lat od jednego życia do drugiego. Całe szczęście, że ma ich siedem. Wytrwale ratujemy go z każdej kolejnej opresji, wyciągamy z kolejnych chorób i jesteśmy na każde skinienie kociej łapki. Czysta miłość!
Przez całe dzieciństwo towarzyszył mi pies, jednak zakochałam sie w miłośniku kotów. Długo nie mogłam tej jego milosci zrozumieć dopóki sami nie adoptowalismh małej czarnej kuleczki. Nasz Rysiu przyjechał z nami z emigracji w Anglii do Polski, potem dzielnie opiekował się moim brzuchem kiedy zaszłam w ciąże, a teraz jest najlepszym przyjacielem naszego synka. Kocham koty za charakter i za to ze sa nieprzewidywalne. Nasz Rysiu nie jest przyjazny dla obcych, bardzo baliśmy się jak zareaguje na dzidziusia, zupełnie niepotrzebnie.
Jest najlepsza niania i zabawiaczem!
Przez całe dzieciństwo towarzyszył mi pies, jednak zakochałam sie w miłośniku kotów. Długo nie mogłam tej jego milosci zrozumieć dopóki sami nie adoptowalismh małej czarnej kuleczki. Nasz Rysiu przyjechał z nami z emigracji w Anglii do Polski, potem dzielnie opiekował się moim brzuchem kiedy zaszłam w ciąże, a teraz jest najlepszym przyjacielem naszego synka. Kocham koty za charakter i za to ze sa nieprzewidywalne. Nasz Rysiu nie jest przyjazny dla obcych, bardzo baliśmy się jak zareaguje na dzidziusia, zupełnie niepotrzebnie.
Jest najlepsza niania i zabawiaczem!
Kocham koty, bo… są kompletnymi indywidualistami, kto jak to, ale one nie przejmują się co kto o nich myśli. Są prawdziwymi arystokratami wśród zwierząt, grają kluczową rolę w literaturze – kot z “Mistrza i Małgorzaty”, niejaki Pan Filemon, czarny olbrzym z “Chłopców” albo Kot z Cheshire – bez nich nie wyobrażam sobie tych niezwykłych, pobudzających wyobraźnie tekstów.
Kroczą własnymi ścieżkami z dumą i odwagą! Ach! Jakież to wspaniałe!
Dla takiego zwykłego ludzia, jak ja, są wieczornym ukojeniem – kiedy to mruczą jak mały traktor lub, gdy przytulają się do szyi, tworząc unikalne kocie boa!
Nasuwa się jedno pytanie. Jak tych kocich przyjaciół nie kochać? 🙂
Bohaterskie koty polecą do Pani Anety! Gratuluję 🙂
Bardzo proszę o przesłanie danych do wysyłki (maliczytelnicy@gmail.com)
Dziękuję wszystkim za udział w zabawie 🙂
Kocham koty, bo w pewien sposób się z nimi utożsamiam. Tak, jak one, chadzam własnymi ścieżkami. Jestem indywidualistką i introwertykiem do szpiku kości. Uwielbiam jesienne wieczory, kiedy to mogę, podobnie jak kot, zwinąć się w kłębek i oddać się kojącej lekturze. Najlepiej przy akompaniamencie kocich pomruków. 🙂 Kocham koty za to, że są sobą zawsze i wszędzie. Jednego im zazdroszczę. Tego, że mają zapas siedmiu żyć. Chciałabym mieć ich tyle, bo wtedy zdążyłabym przeczytać wszystkie książki, na które teraz brak mi czasu. 😀
Moja 8 letnia córka kocha koty za ich niecne psoty, ciągłe mruczenie i do nogi łaszenie. Uwielbia wspólne wspinaczki po drzewie,
zabawy na trawie i wędrówki przy stawie. Wakacje na wsi to super sprawa na łonie przyrody z kotkami przygody. Arbuza i Milkę pozdrawiamy, a chętnie o innych kotkach poczytamy. 🙂
Nie cierpię kotów za wysypkę, katar i uczucie duszności. Kontaktów bliższych nie miewam, z wyżej wymienionych powodów. Ale koty w literaturze, to co innego, w sumie to najbardziej odpowiadającą mi forma kota. W sumie jeszcze pluszowe są ok.