Szafa – Konkurs

KONKURS ZAKOŃCZONY

Edit:

Tym razem wyjątkowo wyniki konkursu opublikuję tutaj 🙂

Bardzo Was przepraszam za to opóźnienie, ale wszystkie odpowiedzi były wspaniałe i miałyśmy ogromny problem z podjęciem decyzji.

Zdecydowałyśmy, że ostatecznie rozdamy aż 3 komplety „Szafy”!

Nagrody wędrują do (podaję 'nick’ i datę komentarza):

Magdalena (18.10)

UlaB (19.10)

Karolina (19.10)

Gratuluję serdeczenie i czekam na adres do wysyłki (maliczytelnicy@gmail.com lub na FB).

Dla wszystkich pozostałych uczestniczek, Pani Magda przygotowała specjalną ofertę. Przy zakupie 'Szafy’, osoby, które wzieły udział w konkursie dostaną cenę z przedsprzedaży, czyli darmową wysyłkę i komplet zakładek za 45 zł. Wystraczy napisać w uwagach, że jest się osobą 'z konkursu’ 🙂

Dziekuję wszystkim za udział i gorąco pozdrawiam!

 

 

W konkursie możecie wygrać wyjątkową Szafę, której recenzję przeczytacie we wcześniejszym poście 🙂

W pięknie zapakowanej paczce znajdziecie książkę z dedykacją autorki, tekturową szafę, audiobooka i 6 zakładek!

Aby wziąć udział, napiszcie coś o Waszych wieczornych rytuałach ( czy jakieś macie, jeśli tak, to jakie, czy Waszym zdaniem są one potrzebne itp🙂 )
Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach pod tym postem (do 19.10.18 włącznie)

Po 19 października, razem z autorką wybierzemy jedną odpowiedź i do niej poleci książka 🙂

Zapraszam do zabawy 🙂

P.S. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie Małych Czytelników na Facebooku i Instagrami🙂

24 thoughts on “Szafa – Konkurs

  1. Wieczorne rytuały kiedyś wydawały mi się z koniecznością zaplanowania każdego wieczoru i przyporządkowania własnych planów pod usypianie dzieci. Jednak z czasem zauważyłam, że to, co robimy wieczorem z dziećmi pomaga im się wyciszyć, w rezultacie szybciej zasnąć i spokojniej spać.
    Nasze wieczorne rytuały to nie kąpiel, masaż, piżama i spać (a kiedyś myślałam, że to właśnie chodzi). Nasze rytuały to rozmowa o tym, co dobrego nam się przydarzyło, o czym marzymy, o co chcielibyśmy prosić i za co jesteśmy wdzięczni. Później czytamy, córka wybiera książkę i robi wyliczankę, kto ma przeczytać historię. Bardzo często po 5-10 minutach córka jest już w krainie snów.
    A to wszystko bez wyrzeczeń, nerwów, za to elastycznie – jeżeli mamy ochotę na inne spędzanie wieczoru, to przyzwyczajenia schodzą na dalszy plan.

  2. Do początku września, byłam na urlopie wychowawczym i każdego wieczoru, robilismy z rodzinka na co mieliśmy ochotę . Od kąd wrocilam do pracy, czas z maluchem się uszczuplił. Celebruje powrót do domu. Rozłozyłam kanape w salonie i tak zostanie az do wiosny! 😉 A na kanapie wieczorami gramy w memory, ukladamy puzzle, oglądamy i czytamy ksiązki. Czasami poprostu leżymy i pokazujemy na ścianie cienie. Dziś kleiliśmy z liści na kartce jesienny obrazek. I czasem tal bardzo mi szkoda, że czas juz do lozka bo rano do przedszkola i pracy. Piękna jesien przed nami, oby zdrowa! 🙂

  3. U nas wszyscy szaleni, córka od urodzenia przesypiała noc i budziła się ok 10,tak już zostało. Jeszcze żadna książka jej nie uśpiła:) Pada kiedy bateria jest już zupełnie wyczerpana, ok23.Więc jest wesoło.Może Szafa ją trochę utuli?

  4. Uwielbiam wieczorne rytuały. Moja córka jak była mała to nadzym rytuałem była wieczorna kąpiel i śpiewałam kołysanki Grzegorza Turnaua, „Złotowłosa królewna” to był hit. Potem doszło czytanie książek. Moja córka już ma 8 lat ale książki dalej czytamy a od dluższego czasu nawet mi „do poduszki” czyta. Myślę, że rytuały są potrzebne ważne i w tym całym szybkim tempie i szalenstwie na co dzień można znaleźć dłuższą chwilę dla dziecka.

  5. Kilka razy przed porodem rzuciło mi się w oczy hasło wieczorne rytuały. Nie zgłębiałam się w to, aby niepotrzebnie faszerować się czyimś technikami. Wiedziałam, że jak tylko synek pojawi się na świecie sami stworzymy nasz dzienny i wieczorny rytuał. Na początku, każdy dzień wyglądał tak samo. O rytuałach nie było mowy. No chyba, że karmienie piersią niemal cały dzień i noc tym było. Dopiero jak troszkę podrósł, zaczął interesować się wszystkim dookoła stworzyliśmy nasz własny rytuał, który z każdym tygodniem nieco modyfikowaliśmy. Teraz wieczór zaczyna się szybciej niż latem, po popołudniowym spacerze bawimy się zabawkami. Synek uwielbia jeżdżącego ślimaka i warsztat. To teraz hit. Później przesiadamy się do śpiewania i klaskania, synek stara się naśladować klaskanie. Nawet mu to dobrze wychodzi. Klaszczemy do dźwiękowej książeczki – Jeśli dobry humor masz dziś. Może się wydawać, że ta książka ma cztery czy pięć stron, jakieś zwierzątka w tle. Nic niezwykłego, a jednak! Potrafi zająć nas obu na kilkanaście minut. Po tych harcach przychodzi czas kąpieli. Od kiedy pokazałam synkowi, że można kąpać się na siedząco to domyślacie się, że trudno mu wyjść z wanny. Po osuszeniu, myjemy ząbki a jest ich aż siedem! Czeszemy, ubieramy piżamkę i w zależności od nastroju albo chwytamy po krótką bajeczkę albo leżymy, tulimy i karmimy się. Ktoś może pomyśleć, że codzienne rytuały są bez sensu, że są nudne. To mylne podejście. Dzieci lubią powtarzalność, nasz mózg także. Dzięki temu wiemy, co po czym następuje. Synek bez problemu odróżnia dzień od nocy. Nie ma problemów z chodzeniem spać, przebidoźcowaniem gdyż przed snem wyciszamy się. Budujemy naszą strefę bliskości i porozumienia. Nie trzeba mówić tym samym językiem, aby odgadnąć zamiary i wzajemne oczekiwania. Na pogawędki jeszcze mamy czas

  6. Wieczorne rytuały… U nas w domu córkę usypia mąż, a syna ja… Co robi mąż z córką? Nie wiem… To są ich sprawy- córki i taty. Taka ich wspólna tajemnica, do której powracają co wieczór. Fajnie się to sprawdza, bo na pewno co wieczór córka zasypia (naprawdę!! Nie było nigdy bezsennsej nocy!)
    Tak na poważnie, to widzę jak te ich wieczorne „sam na sam” spaja ich relacje, jak są ze sobą zżyci… A wiadomo, że o tak spójne relacje pomiędzy córką a tatą trzeba bardziej się starać – im to wychodzi 🙂
    Ja z synem też mam rytuał (tak sądzę). Co wieczór zapewniam go, że zawsze go będę kochać, staram się oswajać lęki ( ma niespełna 3 latka, więc te lęki się pojawiają) związane z różnymi sytuacjami – rozmawiamy o minionym dniu (na miarę możliwości 3 letniego dziecka), czytamy książeczkę, a potem syn zamyka oczy trzymając mnie za rękę. Zawsze! To trzymanie za rączkę uważam za taki nasz osobisty rytuał… Bez tego nie ma snu. Oddala się w baśniowy świat marzeń i snów, ale zawsze musi mieć odrobinkę rzeczywistości (mojego palca zazwyczaj) ze sobą, jakby bał się, że może zgubić drogę powrotną… Kocham go za ten mój zdrętwiały palec…. Kocham córkę za tak wspaniałe relacje z tatą
    Moj co wieczorny rytuał? Jak wszyatcy już spią, nawet jak jest późno – siadam w kuchni przy stole i cieszę się ciszą 🙂 nawet przez 15 minut.

  7. Mamy taki wieczorny rytuał, który wypracowaliśmy wspólnie z naszym maluchem. Najpierw jest kolacja, potem mycie zębów z królikiem Pampisiem i wesołym przedszkolem w Pabianicach i, obowiązkowo!, wspólne odśpiewanie, jak to przedszkolaczek tańczy, tańczy, tańczy… Potem kąpiel i pierwsze podejście do snu. Synek dostaje pierś, zmieniając co chwilę jedną na drugą – na tym etapie udział Taty ogranicza się do pełnego współczucia i bezradności kręcenia głową aby za chwilę, gdy mały zdecydowanym ruchem pokaże, że chce na podłogę i podrepcze do swojej biblioteczki, wziąć progeniturę za rękę i pomóc iść na kanapę z tym naręczem wybranych na tę okazję pozycji No i zasiadamy we trójkę, ja popijam przygotowaną mi w międzyczasie herbatkę (och, jak my to już mamy obcykane!), Tata z Jasiem czytają, a jak już oczek nie da się uratować od zbliżającego się snu, synek wraca do mnie i wtulony, już bez akrobacji zasypia… Uwielbiam to. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że każdy z nas ma w tym rytuale swój udział, swój wkład, a wspólne czytanie wyszło tak naturalnie, od naszego malucha, a nie od nas! Ten czas wzmacnia nasze relacje, jest pełen niewymuszonej bliskości i pozwala wszystkim odsapnąć po ciężkim dniu 🙂

  8. Mając dzieci każda mama się zgodzi, że wieczorny rytuał to potrzeba ale nie dla dorosłego tylko dla dziecka. Nauczylam się tego przy synku i z drugim dzieckiem postępuje podobie. Wieczorne jak i całodniowe rytuały pomagają się dziecku wyciszyć i przewidzieć co będzie dalej.,jest spokojny i szczęśliwy. Wieczorem kolacja, kąpiel, mycie zębów( to z obowiązków). Potem to co najprzyjemniejsze przytulasy i rozmowa o dniu( jak nam minął i czy był przyjemny czy też nie-różnie bywa). Na koniec bajka. Czytamy to na co ma ochotę, co wypożyczy, co go interesuje. Czasem przeglądamy atlas czasem książki o zwierzetach, a czasem czytamy ciekawą historię i tak już 6 lat. Musze się przyznać, że nigdy noe zasypia przy książce co mnie bardzo cieszy bo wie o czym czytamy:).Mam nadzieję że z córką też bedziemy to kontynuować.

  9. Jestem Mamą dwóch córek,5 letniej Dagny i rocznej Bogny. Książki w domu u mnie były od zawsze, od maleńkości. Starsza córka sama szykuje co wieczór książeczkę do czytania. Maluje do niej nowa zakładkę, każda książka ma swoja, inną.
    Jako 5 latka ma swój klucz doboru książek który staram się poznać, bezskutecznie. Uwielbia okładki. Teraz gdy się uczy literek, sama stara się rozczytać tytuł książki.
    Wieczór bez książki to wieczór stracony.
    Książka leży na swoim miejscu przy łóżku i nigdzie indziej.
    Seans czytania zaczynać czas.
    Kilka stron i córka może usunąć.
    Młodsza córka wówczas leży spokojnie i pozwala smyrać się po rączkach. Starsza słucha uważnie a młodsza usypia pierwsza. Kocham ten czas.
    Wygrać taką piękną książkę byłoby cudownie.

  10. Wieczorny rytuał jest potrzebny, aby dziecko już wiedziało, co będzie za chwilę. Moich wnuków mam daleko, odwiedzam ich średnio trzy razy w roku, jestem tam około 1.5m-ca. Chłopcy przyzwyczajeni, że po kolacji zbieramy i układamy zabawki (robią to na codzień z tatusiem). Teraz kiedy jest babcia to że mną, po tym łazienka i kapanie. To tygodniowo tato kiedy ma pracę na rano, mama kiedy tato ma popołudniowe zmiany. Tu babcia nie wchodzi. Rodzice wiedzą najlepiej jak długo trzeba myć ząbki, włosy itd itp. Nakremowani, uczesania, w pizamkach wpadają do pokoju. Olaf 2,5 roku wybiera dwie bajeczki że swojej półki, Czarus 6,5 roku wybiera swoją bajkę. Tu miejsce dla babci, przytulamy się całujemy i czytamy, dwie Olafka, i następnie Czarkowi bajka. Po czytaniu jeszcze siusiu, mycie rączek, po lyku wody i każdy na swoje łóżko. Czarek do góry że swoim psem Wobo (maskotka) Olaf na dole że swoim Bingiem. Wchodzą rodzice buziaki rozdają, mama wlacza cichutko radyjko z melodiami dla dzieci, sciemnia światło i chłopcy zasypiaja. Jak ja bardzo lubię patrzeć, kiedy śpią tak spokojnie i zdrowo. Serce babci rośnie, ładuje mój umysł na długie m-ce rozlaki. Zatrzymuje ten obraz w moje j głowie ❤️❤️kocham

  11. Marzyło mi się, że wieczornym rytuałem będzie czytanie książki. Niestety dzieci zamiast książki wolą usypiać przy piersi 🙂 Czasem gdy mamy więcej czasu, usiłuje czytać coś dłuższego, po jednym rozdziale na wieczór. Poza piersią, wieczornym rytuałem stało się moje zaganianie dzieci do łóżka…mąż kompletnie sobie nie radzi a wystarczy tylko jedno hasło mamy i dzieci w podskokach ścigają się do łóżek 🙂 Ostatnio dzieci same narzuciły rytuał, mianowicie robią parade golasów z ręcznikami na głowach każdego wieczoru 😛
    Nie wiem czy rytuały faktycznie są ważne. Istotne jest, żeby każdy szedł spać szczęśliwy.

  12. Mamy, mamy. I w miarę upływu czasu, widzę jak się zmieniają i ewoluują. Na początku była mama i jej wybór czyli kołysanki na dobranoc. Młoda oczywiście nie chciała słyszeć o zasypianiu, ale matka padała jak kawka. Póżniej przyszła kolej na muzykę relaksacyjną. Tu już młoda wyrażała swój przeciw, ale głos matki nadal był decydujący i młoda przy trzecim utworze z reguły odpływała. Matka też, ale to nie dziwota. Kiedy młoda podrosła zaczęła się era audiobooków, co matkę ucieszyło, bo po muzyce relaksacyjnej zaczęła czytać potomstwu do poduszki, a przy odgrywaniu różnych bohaterów, głos jej siadał. No i młoda była tak podekscytowana, że nie mogła spać, czego nie można było powiedzieć o młodszym, który w międzyczasie pojawił się na świecie. Czas mija, dzieci mają już swoje upodobania i jest problem, bo młodszy chce detektywa Pozytywkę albo ptaszki (znam tylko jedną osobę, która podobnie jak ja słucha świergotu ptaków), natomiast młoda tylko audiobooki, które z kolei niekoniecznie podchodzą młodemu. Ale tak jest dobrze. Tylko łóżko mogłoby być trochę większe …

  13. Nasze rytuały wieczorne z upływem lat ulegały zmianom. Inaczej było, jak starszy syn był tylko sam z nami, inaczej, kiedy pojawił się młodszy brat, a teraz kolejna rewolucja – od września wróciłam do pracy, więc chłopaki codziennie prawie do 17.00 przebywają w placówkach (szkoła, żłobek). Od tego momentu wieczorne rytuały nabrały dla nas większego znaczenia, gdyż czas spędzany razem drastycznie nam się skurczył. Najpierw jest wspólna kolacja, potem kąpiel (od września chłopcy kąpią się razem – dla mnie to oszczędność czasu, a dla nich obu ogromna frajda). Potem trochę się dzielimy. Ja biorę młodszego synka do jego pokoju, gdzie czytamy książeczki. W tym czasie starszy syn spędza czas z tatą. Dalej następuje zamiana – mąż usypia młodszego syna (generalnie młody ma problemy z wyciszeniem się przed snem i zaśnięciem, a z tatą idzie to trochę szybciej niż z mamą), ja natomiast idę do starszego syna. I to jest jedyny moment, kiedy Jasiek ma mnie tylko dla siebie. Co wtedy robimy? Przede wszystkim czytamy. Czasem Jasiek czyta coś mnie, ale on generalnie wieczorem lubi się do mnie przytulić i słuchać jak ja czytam na głos. Po wieczornej dawce czytania zwykle jeszcze rozmawiamy o tym jak nam minął dzień, co było fajnego, co nas zdenerwowało lub sprawiło przykrość (Jaś ma pewne problemy z emocjami i wiele rzeczy wyolbrzymia, więc takie rozmowy przed snem są mu potrzebne). I to tyle. Niby nic wielkiego, a jednak dla naszej rodzinki wieczór to dość ważny czas, kiedy możemy pobyć razem…

  14. Nasze wieczorne rytuały zaczynają się po radosnych popołudniowych zabawach, jemy wspólną rodzinną kolację opowiadając co ciekawego wydarzyło się w ciągu dnia. Potem wspólną rodzinną modlitwa, mycie zębów i kąpiel. A najważniejsze to wieczorne czytanie. Córka wybiera książki i czytamy na zmianę jednego dnia mama innego tata. Najczęściej po jednej wspólnej bajce mama zawija malucha w chustę i tuli do snu. A tata czyta dalej, a potem zaczynają się wieczorne rozmowy taty z córką która wkrótce zasypia. Takie codzienne rytuały a jednak niepowtarzalne momenty.

  15. Nie wiem czy mogę mówić o jakimś konkretnym wieczornym rytuale, bo na przestrzeni czterech lat życia naszego synka, każdy wieczór jest i podobny i inny jednocześnie. Dodatkowo, dziewięć miesięcy temu pojawiła się jeszcze młodsza siostra, więc już całkiem wszelka regularność została postawiona na głowie :-). Stała jest oczywiście kąpiel… teraz najczęściej w łazience synkowi towarzyszy tata, bo ja próbuję uspać malutką. Słyszę tylko męskie rozmowy, tak jak teraz :-). Co wieczór po kąpieli, przybiega do mnie synek i pyta: Mamo, cy mozes mnie powąchać? Oj, mówię, pięknie pachniesz. I przenoszą się męskie rozmowy do sypialni synka. Nie wiem dokładnie o czym mówią, bo rozmawiają po hiszpańsku. Z reguły mąż „opowiada” jakąś książkę, ale synek lubi też słuchać Bajek-Grajek lub muzyki. Czasem, gdy uda się wcześniej uspać małą, idę do synka ja. Wtedy czytamy, opowiadamy sobie dzień, rysujemy literki na pleckach… znaczy się ja na jego ;-). Wszystko zależy od tego, ile w nas energii…
    To o co dbamy i mogę nazwać swoistym rytuałem jest to, aby nigdy, ale to nigdy synek nie szedł spać z płaczem, żalem czy bólem w serduszku.

  16. Rytuały ? Mamy , oczywiście ! Chociaż rytuał jest ciągle taki sam, a u nas jest różnie. Jest rytuał, bo robimy przed snem różne rzeczy, ale właśnie różne. Codziennie jest wspólna kolacja, szukanie piżamki, kąpiel, mycie zębów i do łóżka. No w łóżeczku jest różnie. Czasami słuchamy audiobooka, czasami tylko się przytulamy, czasami wyłupiamy się i łaskoczemy, czasami śpiewamy kołysanki, czasami czytamy, a czasami robimy to wszystko i nadal nie chce się dzieciom spać. Ważne są dla mnie te wieczorne rozmowy, o całym dniu- zawsze pytam co było najfajniejszego, taka jedna rzecz, żeby miło wspomnieć dzień. Kiedy pojawia się problem sięgam nie po bajki, ale po książki z bajkami terapeutycznymi. I wszystko staje się prostsze. Pewnej bezsennej nocy, gdy zaśpiewałam już wszystkie znany mi kołysanki i ciągle słyszałam, mamo jeszcze… ułożyłam własną
    Spijcie dzieci, śpijcie moje
    Ja zaśpiewam kołysanki swoje
    O puszystych owieczkach
    Pasających się przy rzeczkach
    O barankach skaczących
    I płotki liczących
    O malutkich koteczkach
    Zwiniętych jak kuleczka

    Aaaaa oczka zmruż
    Boo bardzo późno już x2

    Słonko śpi już na chmurze
    Nocka jest już na górze
    Złoty księżyc jasno świeci
    I usypia wszystkie dzieci
    Migocą gwiazdki na niebie
    Uśmiechają się do ciebie
    Teraz jedna właśnie spada
    Więc życzenia wypowiadaj

    Aaaaa oczka zmruż
    Boo bardzo późno już x2

    Dzień się skończył ciemno już
    Więc zmęczone oczka zmruż
    Zaraz przyjdzie sen do głowy
    Piękny i kolorowy
    Sen słodki jak czekolada
    W którym miś p miód się skrada
    Potem trochę sobie zje
    Jak co noc w twoim śnie

    Aaaaa oczka zmruż
    Boo bardzo późno już x2

    Kiedy dzieci zasną, błogosławię je.

    Jest jeszcze jeden rytuał. Rytuał nieprzespanej nocy…. Mamo zaświeć światło, mamo siku, pić, jeść, nakryj i wędrówki do nas….
    Lubię te nasze rytuały.

  17. Mam dwie kochane córki 9 lat i roczek. Nigdy nie przywiązywałam uwagi na rytuały tylko na potrzeby dzieci. To życie zweryfikowalo wszystko i nauczyło pewnych zachowań które w pewnym sensie są teraz naszym rytuałem. Starsza córka nie mogła kiedyś spać i potrafiła kręcić się do północy u nas na łóżku co było dość męczące po całym dniu pełnym zabaw (wiadomo dzieci mają niespozyte pokłady energii w przeciwieństwie do rodziców), dla wygody i chwili odpoczynku zaczęliśmy czytać jej książki, jak byliśmy zbyt zmęczeni to puszczalismy audiobook i tylko kartki przewracalismi aby mogła śledzić bajkę. Dziś nie usnie bez książki, ale to teraz ona nam czyta a my z młodszą córką słuchamy bajek które kiedyś sami czytaliśmy starsza siostra jest wzorem dla młodszej więc malutka obserwuje i naśladuje siostrę, bierze książeczki i przytulona każe sobie czytać jeszcze 3 lata temu starsza córka miała problem ze słuchem fonetycznym i nie potrafiła głosować a zamiast czytać błyskawicznie uczyła się na pamięć to co raz usłyszała i dopowiadajac na podstawie ilustracji. Dziś już nie mamy problemów a wręcz przeciwnie córka ma niesamowitą wyobraźnię i bierze udział w akademiach szkolnych pięknie interpretując i z piękną dykcja czyta wszystko. Nie żałuję wydanych pieniędzy na pokaźną biblioteczke bajek i mam nadzieję że choć w części młodsza córka Daria zarazi się pasją do czytania a my nadal będziemy powiększać naszą biblioteczke

  18. Kiedyś nie wierzyłam w wieczorne rytuały. Myślałam, że nie da się przy małym dziecku niczego zaplanować, a jednak z czasem nasze wspólne wieczory zaczęły nabierać barw. Nasz rytuał zaczyna się przy kolacji. Córka je, a ja przypominam Jej o tym co robiłysmy przez cały dzień. Mówię do Niej, ponieważ uważam, że to ważne dla Jej rozwoju, ale też uwielbiam do Niej mówić. Nikt tak ochoczo nie chłonie nowych słów jak Ona. Później jest kąpiel i mycie zębów. Po zadbaniu o higienę ubieramy pizamke. Córka na swój sposób wybiera książkę ( ma 19 miesięcy). Czytam Jej, a Ona ogląda obrazki,gdy nie ma na to ochoty opowiadam Jej o planach na następny dzień. Potem jest koniec rytuału czyli pierś. Jest już co raz starsza, ale ma ogromny problem przed snem. Nie potrafi się wyciszyć i zasnąć bez piersi. Nasz rytuał jest cudowny, daje ogromną bliskość, ale z czasem chcialabym, żeby córka zamieniła tę część rytuału na czytanie książki i sen.

  19. U mnie z dziećmi też czytamy. Córka 9 lat czyta nawet w drodze powrotnej z biblioteki do domu. Syn 5lat wybiera sobie sam książki i „przypomina mi” zawsze-mamo poczytas. Ale to nie najważniejsze! Przed snem obowiązkowy całusek, przytulenie(czasem najmocniejszy uścisk na świecie) i słowa kocham Cię. I może już nie zawsze ale też często-„możesz ze mną poleżeć”. No czemu nie, najlepiej tak się zasypia w objęciach najdroższych naszemu sercu.

  20. Rytuałem dla mojego syna, jest zasypianie z moją koszulką nocną, w której spałam ja, gdy był on jeszcze niemowlakiem. Idąc po raz pierwszy do przedszkola, w początkowym okresie TA koszulka również mu towarzyszyła. Zawsze musiała być obecna w plecaczku, pomimo faktu, że zostawał on w szatni. Koszulka TA jeździ z nami na wakacje, do dziadków.
    W rytm dnia wplata się również rytuał usypiania, który jest określony co do godziny. O 19 zaczyna się kąpiel z pianą. Czasami wlewamy dużo wody, czasami mniej. O 19.30 synek „trafia” do łóżka i do godz. 20 jest czytanie książeczek, które Staś sam wybiera. O godzinie 20 jest gaszone światło.
    Może wspomnę jeszcze o jednym (co również wplata się w nasz wieczór. Najbardziej charakterystycznym rytuałem dla mojej rodziny jest zabawa w „Całowanie”. Jest to zabawa zrozumiała tylko dla nas, z zasadami które znamy tylko my i aktywowana na hasło: całowanie. Zabawa polega na tym, że po wypowiedzeniu hasła, moim zadaniem jest złapanie Stasia i całowanie go po policzkach, przy jednoczesnym „oporze atakowanego”.

  21. Nie mam dzieci. Napięty grafik i zabiegane życie pozwala mi zaplanować tylko dwa wieczory tygodniowo. Piątkowy wieczór spędzam z nimi trzema najwspanialszymi przyjaciółkami. Wyglądają one różnie, czasami kino, czasami pizza albo zwykle rozmowy przy winie, w moim małym, ciasnym pokoju. Liczy się tylko to, że w ciągłym biegu znajdujemy czas aby pobyć ze sobą. Drugi wieczór to zawsze czas spędzony z narzeczonym. On też nie jest jakoś specjalnie zaplanowany zazwyczaj spędzamy go na rozmowach o pracy, życiu, wspólnej przyszłości. Czasami po prostu leżymy wpatrzeni w sufit – robimy to razem. To nie jest tak, że czas dla narzeczonego i najlepszych przyjaciółek mam tylko raz w tygodniu. Po prostu to są takie wieczory, podczas których nie przewiduje żadnych wypadów, wyjazdów, żadnej pracy i żadnych przygotowań. Dwa wieczory w tygodniu są po prostu dla ludzi, których kocham.

  22. Nasze wieczorne rytuały rosną i zmieniają się z naszymi dziećmi.
    Pierwszym z nich, który towarzyszył naszej małej córeczce od dnia narodzin, było śpiewanie do snu. Najpierw śpiewaliśmy w duecie „Ach śpi kochanie” pomijając mruczeniem dyskusyjne „złe dzieci”, a potem tatuś miał swoje „solówki”. Do dziś wspominam to tak magicznie jak i komicznie. Dziś już przywykłam do jego ciepłego acz sfałszowanego do granic niemożliwości „Aaaa kotki dwa” i potrafię stłumić w sobie chichot. Chociaż zwykle mnie to denerwowało, bo uważałam, że mąż niepotrzebnie rozbawia córcię miał on też swoje specjalne 'małe rzeczy’ jak podawanie w żartach smoczka czy przytulanki. Dziś wiem, że to momenty budowania cudownej więzi i sama też miauczę jak koty dwa jeśli przyjdzie nam na to ochota. Do wszystkiego powoli dochodziliśmy i dochodzimy razem, modyfikując nasze wieczory tak, by dać dzieciom spokojny, bezpieczny sen.
    Gdy Asia trochę podrosła, razem z tatą odczytywała, wskazując paluszkiem kolejne obrazki z napisu wiszącego w 4 ramkach nad jej łóżkiem „Czytaj mi bajki/ mocno mnie tul/ szepcz czułe słówka/ całuj do snu” i wypełniając po kolei „zadania” z każdego z nich <3
    Książki zawsze i od pierwszego dnia dzieci były obecne w naszych zabawach, a dla córki to ulubiona rozrywka, ku mojej nieskrywanej radości. Jednak, chyba właśnie z tego uwielbienia długo nie umieliśmy czytać jej na dobranoc tak, by przynosiło to zamierzony skutek. Czytelnicze sesje trwały w nieskończoność i wracaliśmy do nucenia, mruczenia czy głaskania. W końcu nadszedł dzień gdy dorosła do tego, by czytać jej także na dobranoc. Nasza radość nie trwała jednak zbyt długo, bo gdy urodził się jej młodszy brat i zamieszkał razem z nią, ciekawe świata i brata dziecko ( czy też ciekawe co będziemy robić z bratem kiedy ona zaśnie) nie miało ochoty zasypiać wcale. Znów musieliśmy wydeptywać nowe ścieżki do krainy snów, tak by nie plątały się zbyt mocno wokół łóżeczka niemowlaka czy nocnika, który zapewnia moc rozrywek szczególnie wieczorem. Chwilkę zajęło nam opanowanie logistyczne maluszka co przekładało się niestety na zasypianie starszaka. Niepokój z tym związany czuć było już przy kolacji i pytaniu "kto dziś kąpie? a kto czyta? a kto usypia?". Córka, zazdrosna o braciszka chciała do wszystkiego mamę, a jej brat na kolację też potrzebował tylko mamy 😉 Na szczęście dzieci ze spokojem poddają się rytuałom i gdy tylko wypracowaliśmy z maluszkiem jego ulubione sposoby na spokojny sen wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. Wieczorne wygłupy z tatą przenieśliśmy do kąpieli, a czytanie starszakowi do naszej sypialni, by dzidziuś mógł zasnąć spokojnie wsłuchany w melodię tatusiowej kołysanki (choć słowo 'melodia' niezbyt tu jednak pasuje 😉 ).
    Teraz "maluszek" ma już półtora roku (!) i razem z nami siada do wieczornego czytania. Póki co bardziej nas ono bawi niż usypia, bo synek z uporem maniaka wybiera książkę "Lalo gra na bębnie", w której bohaterowie wstają i witają dzień waląc w bęben (idealnie do snu! 😉 ), ale wcale mnie to nie zraża, bo z córką, tegoroczną przedszkolną debiutantką, właśnie przechodzimy kolejny 'kryzys' wyciszania i nawet te bębny nie są silniejsze niż jej wieczorne emocje. Mam wrażenie, że teraz nasz rytuał zasypiania zaczynamy na długo nim zajdzie słońce, bo już w drzwiach przedszkola, tuż po podwieczorku. Najpierw pozwalam jej się porządnie wyszaleć na placu zabaw (czy skacząc niemal po sufitach w niepogodę) i dać upust tej energii, którą, zdaje się poskramiać i tłumić w ciągu dnia. Gdy wracamy do domu 'studzimy głowy' nad ulubionymi książkami, przytulamy się, wygłupiamy i nadrabiamy całodzienne braki bliskości. W końcu, po kolacji i toalecie, by pomóc jej uporządkować i zamknąć dzień, tuż przed czytaniem na dobranoc, rozmawiamy o tym co się dziś zdarzyło. Pytam co jej się najbardziej nie podobało, co się podobało i wtedy wychodzą wszystkie "kwiatki" dnia 🙂 To jest nasz czas na spokojną rozmowę, kiedy już Adaś nie skacze mi po głowie i jestem na 100% tylko dla niej. Często tych 'trudnych' rzeczy, które najdłużej siedzą w małej głowie (np. o tym, że Wojtek ją ugryzł, pani nie wybrała jej do konkursu, a Karolinka jest nowa i ciągnie za rękę) dowiaduję się wieczorem. Niestety, przedszkole to dużo emocji dla takiego małego człowieka więc i nasze wieczory są ty naznaczone i bywają naprawdę trudne. Rytuały to coś co uspokaja dzieci i zapewnia im bezpieczeństwo, jednak zawsze staram się pamiętać, że nasze dzieci to nie roboty, którym można by zaprogramować sen na: 10 min czytać + 2min. tulić + głaskać + buziak w nos, czółko, stópkę, rączkę i gotowe. Rytuały to pomoc dla nas, ale to nie tak, że zrobią za nas "całą robotę".

  23. Nasze wieczorne rytuały to póki co głaskanie po pleckach i mamusine mleczko. Trudno stwierdzić, w którym momencie kończy się tu posiłek, a zaczyna tulenie i spanie. Wiem jednak, że ta 'sielanka’ nie będzie trwała wiecznie, a dzieci potrzebują rytuałów, które ukoją je po dniu pełnym wrażeń. Im więcej wrażeń tym trudniej się wyciszyć – to akurat wiem już dziś, bo wystarczy nowa ciocia w odwiedzinach do maluszka, by mały ssak nie chciał oddzielać się ode mnie przez całą noc. Chciałabym jednak zagrać o „Szafę” nie na przyszłość, ale na teraz, na już, dla mojej rozbrykanej siostrzenicy, która całym sercem kocha książki i chyba tak samo mocno uwielbia wieczorne wariacje. Ze wszystkich osób jakie znam cierpliwości starcza jedynie babci, by snuć jej nieskończenie długie i nudne opowieści na dobranoc, które w końcu usypiają babcię oczywiście! Może tę nieposkromioną niczym energię uda się schować do „Szafy”?

  24. Moja kochana córeczka nie zawsze chetna jest do spania. Zawsze znajdzie sto tysiecy powodów by nie isc jeszcze spac 🙂 Nasza codzienna wieczorna rutyna zaczyna sie zazwyczaj od kolacji, z której pochłanianiem bywa różnie 😉 Po kolacji dobranocka musi byc obowiążkowo by brzuszek odpoczoł po posiłku 😉 Po ulubionej bajce myjemy ząbki, cwicząc jednocześnie buzie wyginając ją jak i jezyk we wszystkie strony świata 🙂 Najlepszy w tym jest mój mąż, który zacheca różnymi śmiesznymi minami córcie do powtarzania. Gdy ząbki umyte idziemy do córeczki pokoju, otwieramy drzwi, a tam… a tam wszystko dopiero sie zaczyna… 🙂 Córeczki pokój wieczorami zawsze jest przepełniony magią, fantazją, przepieknymi, niezdobytymi jeszcze krainami i marzeniami 🙂 Zawsze przed snem czytamy z córeczką wybraną przez nią ksiązke i udajemy sie w daleką podróż pełną przygód. Jednego dnia płyniemy statkiem pirackim i zdobywamy skarb, innego dnia bawimy sie w ksiezniczki na zamku, a jeszcze innego dnia poprostu biegamy boso po łące 🙂 U nas każdy wieczór jest inny, obie uwielbiamy marzyc, pobudzac naszą fantazje, razem dyskutowac i nie raz tworzyc dodatkowe własne historie 🙂 Zabawe mamy doskonałą, lecz nie zawsze pomaga ona w zasypianiu 😀 Moja córeczka czasami woła „mama, wiecej, wiecej!”, a mi powoli pomysłów brakuje 😀 Gdy nie mam już sił to poprostu po skończonej bajce daje córeczce buziaka w czółko, przytulam i głaszcze delikatnie po główce, mówie „Dobranoc, kolorowych snów” i zostawiając mała włączoną lampke wychodze z jej pokoju. Czasami szkoda mi ją tak zostawiac i myślałam już o jakims audiobooku, by mogła słuchając w tle bajke zasypiac powoli, ale brakuje mi pomysłów. Może Mikołaj coś przyniesie 😉 Pozdrawiamy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *