KONKURS ZAKOŃCZONY
W najnowszym konkursie możecie wygrać aż 3 książki z przygodami wampirka Vladka (ich recenzję przeczytacie tu) 🙂
Aby wziąć w nim udział, napiszcie, czy macie (Wy lub Wasze dzieci) bohatera, bohaterkę lub bohaterów literackich, za którymi nie przepadacie i jeśli tak, to dlaczego. A może nie ma takich postaci? Wtedy też o tym napiszcie
Odpowiedzi zostawiajcie w komentarzach pod tym postem (do 20.04.19 włącznie).
Komentarze mogą pojawić się z opóźnieniem na stronie ponieważ muszę je wcześniej zatwierdzić
Po 20 kwietnia wybiorę jedną osobę, do której trafią książki
Zapraszam do zabawy
P.S. Będzie mi bardzo miło jeśli polubicie Małych Czytelników na Facebooku i Instagramie
Na dane do wysyłki nagrody czekam 7 dni, po tym terminie wybiorę inną osobę.
Uwielbiam takie pytania, które skłaniają do przemyśleń 🙂 . Uważam, że gdyby padło pytanie o ulubionego bohatera, każdy byłby w stanie odpowiedzieć na nie od razu. Bohaterowie, do których czujemy sentyment zostają z nami na dłużej, za to o tych, których nie lubimy staramy się myśleć jak najmniej.
Postacią z literatury, której nie lubi moja córka jest ROPUCH z książki „O czym szumią wierzby”. Nawet sześciolatka potrafi zrozumieć, że jego zachowanie nie jest dobre. Ropuch jest zarozumiały. Myśli, ze wszystko mu wolno. Uważa, że jeśli jest bogaty to może pozwolić sobie na realizację nawet najgłupszych pomysłów. Ciągle wpada w kłopoty, a jego przyjaciele muszą, go z nich wyciągać.
Kolejnym bohaterem literackim, którego nie lubi Oliwka jest KŁAPOUCHY z „Kubusia Puchatka”. Na pytanie dlaczego tak jest, odpowiedziała, że osiołek jest stale smutny, nic go nie cieszy, marudzi i ciągle myśli, że stanie się coś złego. Głównym powodem dlaczego córka tak czuje jest to, że mieszka on w Ponurym Zakątku Kłapouchego i ją ta nazwa przeraża. Ja osobiście do osiołka nic nie mam 🙂 . Rozumiem, że taka jest jego natura- jest pesymistą, ale nikomu w niczym nie przeszkadza, jednak u mojej córki wzbudza niechęć. Gdybym miała wskazać mieszkańca Stumilowego Lasu, którego nie lubię byłby to KRÓLIK. Jest on przemądrzały, opryskliwy, zarozumiały i uważa się za najmądrzejszego w całym lesie.
Następny bohater literackim, za którym nie przepadam jest PAN KLEKS. Choć wiem, że jest on pozytywną postacią, to jednak nie wzbudza mojej sympatii- jest wręcz przeciwnie. Już w szkole, czytając „Akademię Pana Kleksa”, jako lekturę w podstawówce, nie polubiłam go. Obrzydzało mnie to, że potrafił wysyłać swoje oko w różne miejsca. Przerażało to, że znał myśli innych ludzi. Także to, że w nocy robił się mały i wszystko zapominał- budziło we mnie niesmak. Książkę czytałam z musu (co nie zdarzało mi się, nawet w przypadku lektur)- osoba Pana Kleksa po prostu mnie odpychała. Książka w ogóle mnie nie pociągała, nie czułam żadnego zainteresowania, tej niepewności co będzie dalej. Bardzo lubię baśnie, jednak magia zawarta w tej lekturze, nie budziła we mnie dreszczyku emocji. Nawet osoba autora- Jana Brzechwy, którego wiersze uwielbiałam (uwielbiam nadal), nie była w stanie zachęcić mnie do polubienia Pana Kleksa. Na lekcji polskiego oglądaliśmy film na podstawie książki- pamiętam, że jako jedyna byłam niezadowolona z tego powodu, a filmowy Pan Kleks zniechęcił mnie do siebie jeszcze bardziej. Na regale w pokoju dzieci stoi ten sam egzemplarz, który czytałam w szkole wiele lat temu. Choć może wstyd się do tego przyznać, od tamtej pory do dziś, tj. przez prawie 20 lat, nie sięgnęłam po niego ponownie. Jednak pomimo tego, że naprawdę nie lubię Ambrożego Kleksa, mam zamiar przeczytać „Akademię Pana Kleksa” moim dzieciom, ponieważ książka ta należy do klasyki polskiej literatury dziecięcej- czekam tylko, aż trochę podrosną.
IGNACY GRZEGORZ STRYBA jest kolejną postacią literacką, której nie jestem w stanie polubić. Jest głównym bohaterem dwóch części Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz tj.: „Czarna polewka” i „Feblik”- występuje także w innych częściach serii. Kujon, który do każdej wypowiedzi wplata łacińskie sentencje. Jest niezaradny, fajtłapowaty, nie potrafiący wyrazić swojego zdania w sprawach istotnych, np. gdy jego ciężarna żona nie korzysta z pomocy lekarza, bo zdaje się na naturę. Obiektywnie mówiąc Ignacy ma swoje lepsze momenty, jednak jest ich tyle co kot napłakał. Jest osobą, która może i dobrze wpisywałaby się w rzeczywistość lat 70-tych lub 80-tych. Jednak mamy XXI wiek, chłopak urodził się w 1994r., a zachowanie i poglądy, które sobą reprezentuje są archaiczne. Idealnie pasują do jego dziadka, seniora rodu- Ignacego Borejko. W przypadku Ignacego Grzegorza Stryby takie zachowanie jest śmieszne, nie jest dla mnie postacią autentyczną- nie byłabym w stanie się z nim zaprzyjaźnić.
Seria książek dla młodzieży o „Harrym Potterze” jest moją ulubioną- każdy tom czytałam kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt razy. W cyklu tym występują postacie, które ewidentnie są czarnymi charakterami, jak np. Lord Voldemort. Jednak ja najbardziej nie lubię trzech bohaterów- są to: ciotka Petunia, Percy Weasley i Glizdogon. Dla mnie najważniejszymi wartościami, którymi kieruję się w życiu są rodzina i przyjaciele, a każda z tych postaci zawiodła na całej linii właśnie w tych dwóch istotnych sprawach.
CIOTKA PETUNIA jest jedyną żyjącą krewną Harry’ego. Co prawda, przygarnęła go pod swój dach, po śmierci jego rodziców, jednak zamiast pokochać go jak syna, traktować go na równi z Dudleyem, razem z mężem zrobili z niego pomoc domową, trzymali w komórce pod schodami i uprzykrzali życie na każdym kroku. Jak dla mnie Petunia jest egoistką, jej stosunek do siostrzeńca wynikał tylko i wyłącznie z zazdrości, którą żywiła do swojej siostry, a matki Harry’ego. Nie potrafię zrozumieć, jak można członka swojej rodziny, na dodatek maleńkie dziecko, tak traktować. Harry nie był niczemu winny, a przez lata, żył poniżany przez swoją jedyną rodzinę. Zachowanie Petunii było przemocą psychiczną! Jak dla mnie, nawet to, że przez udzielenie schronienia chroniła Harry’ego przed poplecznikami Voldemorta nie usprawiedliwia sposobu w jaki traktowała młodego Pottera.
PERCY WEASLEY to kolejny bohater, którego nie lubię. Zarozumiały kujon, później pracownik Ministerstwa Magii, karierowicz będący gotowy odciąć się od swojej rodziny i donosić na nią. Zadufany w sobie, będący zbyt dumny by przyznać się do błędu. W ostatniej części pogodził się z rodziną, ale kto wie co by było, gdyby znowu zaistniał przed nim wybór rodzina czy kariera? Wiem, że ludzie są w stanie się zmienić, mimo to nie przepadam za Percym.
Przyjaciele są dla mnie jak rodzina, dlatego nie potrafię zrozumieć zachowania GLIZDOGONA. Był jednym z Huncwotów, a jednak zdradził swoich najlepszych przyjaciół- tych, którzy pomagali mu na każdym kroku. Wskazał Voldemortowi miejsce pobytu przyjaciół- Lily, Jamesa i ich syna Harry’ego. Przez co Harry został cudem ocalałą sierotą. Glizdogon następnie wrobił w tą zbrodnię Syriusza Blacka- kolejnego przyjaciela. Na dodatek pomógł Lordowi Voldemortowi odrodzić się- zdradził wszystkie wartości, za które gotowi byli ginąć jego przyjaciele. W ostatniej scenie z jego udziałem, po raz pierwszy pojawia się u niego ludzki odruch- zastanawia się czy nie pomóc Harry’emu. Niestety nawet ten moment, który sam przypłacił życiem, nie jest w stanie spowodować, że polubię jego postać. Dla mnie jest antybohaterem, to jedna z postaci, której zachowania nie jestem w stanie zrozumieć. Jak można skazać na taki los swoich najbliższych przyjaciół, tych, którzy zawsze stali za nim murem?
Opinie, które wyraziłam na temat wymienionych postaci są moim subiektywnym zdaniem (lub mojej córki). Każdy czytelnik inaczej odbiera daną postać. To co mnie irytuje u danego bohatera, u kogoś innego może budzić zrozumienie lub powoduje uśmiech na twarzy. Jesteśmy ludźmi i każdy z nas na swój sposób odbiera bohaterów literackich. Czytelnicy są zróżnicowani- podobnie jak bohaterowie- dzielą nas przeżycia, stosunek do życia, a nawet charakter, a to wszystko wpływa na to co czujemy do danych postaci.
Jakby nie patrzeć w każdej książce możemy znaleźć bohatera, którego polubimy mniej lub wręcz przeciwnie nie będziemy mogli go znieść. To właśnie jest najpiękniejsze w książkach- otwierają nasze głowy na nowe „osoby”, które „czujemy” po swojemu. Lubimy lub nie, ale co najważniejsze- bez względu czy odbieramy tą postać pozytywnie czy wręcz przeciwnie- nie krzywdzimy w ten sposób innych ludzi. Nasza wyobraźnia daje nam prawo „nie czuć mięty” do bohaterów literackich, tak samo ja inna osoba może dzięki swojej fantazji może lubić tą postać.
Kto wie może moje dzieci będą uwielbiały Ambrożego Kleksa, a ja nie będę stawała im na przeszkodzie. To, że ja go nie lubię, nie znaczy, że one muszą się ze mną zgadzać. Mamy prawo mieć swoje zdanie i odczucia. Właśnie tego próbuję uczyć moje dzieci.
Witam,
Pani Marto, dziękuję za tyle postaci – książki polecą do Pani 🙂
Proszę o podesłanie adresu do wysyłki (na FB lub maliczytelnicy@gmail.com)
Dziękuję wszystkim za udział w konkursie 🙂
Bardzo dziękuję :*
Zarówno ja jak i mój synek nie przepadamy za Cesarzem z bajki „Słowik”. Uważamy, że jego postawa jest strasznie egoistyczna i mimo w miarę optymistycznego zakończenia i tak nigdy nie polubiliśmy tej postaci. Cesarz myśli tylko o sobie i swoim „widzimisię” i nie bierze pod uwagę środowiska w jakim powiem żyć słowik by być szczęśliwym ani tego czy jemu będzie podobało się życie w klatce i zamknięciu. Mój Syn kocha zwierzęta a ptaki wprost uwielbia, dlatego los słowika dla niego nie był obojętny i ucieszyło go to, że ptaszkowi udało się uciec. Cesarz jest tak zadufany w sobie, że o żywym Słowiku zapomina bardzo szybko, gdy dostaje jego zastępstwo. Uważamy takie postępowanie za bezduszne i nie warte naśladowania.
Odpowiedź mojego 6-cio latka na pytanie konkursowe jest krótka i rzeczowa: lubi każdą z postaci, którą do tej pory poznał. Dlaczego? Bo każda jest inna, potrzebna w bajce, każda ma swoją rolę.
Mój 6-letni synek na pytanie konkursowe odpowiedział krótko i rzeczowo Lubi każdą z postaci, którą do tej pory poznał. Dlaczego? Bo każda ma w opowieści/bajce swoją rolę, każda jest ważna w opowiadanej historii. Poza tym syn uważa, że nie poznał do tej pory postaci bardzo złej – każda pomimo np. przewagi negatywnych cech, miała w sobie też coś dobrego i te pozytywne cechy mój syn dostrzega.
Myślę, że nie lubimy śmierdzących bohaterów. Walter, pies pędzi-wiatr nie przypadł nam do gustu i nie wniósł nic do naszego życia małego czytelnika. Rozumiem, że autor chciał przedstawić wszytko humorystycznie z dozą dystansu, ale jednak nie polubiliśmy tego bohatera.